-Klaus? - zapytała odwracając się na usłyszane skrzypnięcie drzwi. Gdy nikt się nie odezwał, podeszła do okna, sprawdzając czy nikt nie kręci się koło jej wciąż zamkniętego lokalu. Zdziwiona wzruszyła ramionami. Za trzy dni miało odbyć się wielkie otwarcie. Uśmiechnęła się lekko, widząc kuchnię wyposażoną od "stóp do głów". Podeszła do piekarnika, sprawdzając czy pieczeń jest już gotowa, jednak czuła że potrzebne jest jeszcze około dziesięć minut. Przez kilka dni, ona i Klaus byli... nierozłączni. I co ją bardzo dziwiło, zaczęła przyzwyczajać się do tego, że on nagle podchodzi i całuje ją przelotnie, albo że przychodzi do niej do sypialni, i razem zasypiają.
-Cześć - usłyszała jego głos przy uchu, przez co przestraszona, aż podskoczyła.
-Chcesz mnie zabić? Czemu nie pokazałeś się wcześniej? - zapytała z wyrzutem przytulając się do niego lekko.
-Dopiero przyjechałem...
-Jasne, bo przecież to normalne że drzwi skrzypią gdy są zamknięte - mruknęła z ironią szatkując por. Mężczyzna zamyślił się, jednak, po chwili stanął za blondynką, przytulając się do jej pleców.
-Jak Ci minął dzień? - zapytał
-Mam już wszystko zapięte na ostatni guzik. Zaproszenia rozdane, towar zamówiony, kucharze i obsługa zatrudniony. Pojutrze spotykamy się na zebraniu, a w sobotę od rana gotujemy - uśmiechnęła się wykładając z piekarnika gorącą blachę.
-Jezu jak to cudownie pachnie - mruknął. - Wyjdź za mnie. - dodał po chwili patrząc z utęsknieniem na to jak kroi powoli schab. Nóż wyślizgnął się jej lekko z dłoni, jednak starając się nie pokazać po sobie, jak te słowa na nią wpłynęły, chwyciła go mocniej krojąc bez przerwy.
-Tadam - powiedziała, gdy już skończyła. Zabrała ze stołu dwa talerze i ruszyła do specjalnie przygotowanego stolika - Weź wino!
* * *
-Boje się - szepnęła na dzień przed otwarciem, gdy leżeli na kanapie.
-Ty? Chyba żartujesz. Caroline Forbes się czegoś boi... Chyba sobie to zapisze - powiedział śmiejąc się, a ona spojrzała na niego z wyrzutem.
-Ja nie żartuje. Jeszcze ten cholerny ślub Bonnie, i to że nie mogą przyjechać przez to z Londynu. No załamać się idzie - mruknęła wtulając głowę w jego szyję. Uśmiechnął się szyderczo, czując że dobrze zrobił dzwoniąc do dziewczyn, by zrobiły Pannie Forbes niespodziankę. Cóż, zawsze lubił oglądać jej zszokowaną minę, a od pewnego czasu, po prostu nie udawało mu się jej zaskoczyć. Albo tak genialnie radziła sobie jako aktorka. Lekko zdziwiony poczuł jak blondynka wkłada mu zimną
dłoń pod bluzkę.
dłoń pod bluzkę.
-Achh - mruknął z przekąsem, czując jak po jego ciele rozchodzą się ciarki i ból spowodowany nagłą zmianą temperatury.
-To za to że się ze mnie śmiejesz - powiedziała z satysfakcją.
-Jak może Ci być zimno? - zapytał ze zdziwieniem, czując że pod jego bluzkę wkrada się też druga dłoń.
-Nie jest. Zawsze mam zimne ręce.
-Ponoć, jak ma się zimne ręce, to jest się dobrym w łóżku - powiedział z uśmiechem.
-Nie mi to oceniać - mruknęła kładąc się praktycznie na nim.
-Nie za wygodne Ci? - zapytał, gdy całe ciało blondynki znajdowało się już na nim.
-W sumie, mógłbyś być mniej kościsty. Utuczę Cię, póki jeszcze tu mieszkam.
-A co? Zamierzasz się wyprowadzić? - Jego mina lekko stężała.
-No raczej nie będę tu mieszkać już zawsze - spojrzała mu w oczy. Zakuło go serce.
- I co gdy się wyprowadzisz, to nas już nie będzie? - zapytał
-Nas? - podniosła do góry jedną brew, a on myślał że spadnie z łóżka. W jednej sekundzie wstał, zrzucając z siebie Caroline.
-A to, to co? Udajesz że się do mnie przekonałaś, żeby zrobić mi przyjemność?- powiedział, po czym po prostu wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
* * *
Jak z takiej pozornie błahej rozmowy, mogła zrobić się tak wielka kłótnia? Uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
Nie chciała przecież, żeby zabrzmiało jakby udawała. Nie chciała żeby myślał że nic dla niej nie znaczy. Ale kiedy wyszedł, nie potrafiła krzyknąć za nim. Duma jej na to nie pozwalała. I takim o to sposobem, leżała w swojej sypialni, i od trzech godzin starała się zasnąć. Bezskutecznie. Przewróciła się po raz kolejny na lewy bok spoglądając w okno. Było jej źle. Bez niego.
Nie chciała przecież, żeby zabrzmiało jakby udawała. Nie chciała żeby myślał że nic dla niej nie znaczy. Ale kiedy wyszedł, nie potrafiła krzyknąć za nim. Duma jej na to nie pozwalała. I takim o to sposobem, leżała w swojej sypialni, i od trzech godzin starała się zasnąć. Bezskutecznie. Przewróciła się po raz kolejny na lewy bok spoglądając w okno. Było jej źle. Bez niego.
* * *
Obudził się gdy na niebie pokazały się pierwsze promienie słońca. Dalej był zdenerwowany. Jak ona mogła? W co ona gra? Odrzucił kołdrę, po czym wyszedł z łóżka ubierając się od razu w swój strój sportowy. Wyszedł z pokoju, i skierował się do pomieszczenia na końcu korytarza, w którym to miał swoją prywatną siłownię. Po prawie półtorej godziny morderczego wręcz treningu opadł na matę, a pot spływał z jego twarzy tak, że nic nie widział. Jak na złość nie pomyślał żeby przed przyjściem zejść do kuchni po butelkę wody. Otarł podręcznym ręcznikiem twarz, po czym skierował się na dół. Otworzył lodówkę, po czym usłyszał za sobą głośne ziewanie. Odwrócił się, spoglądając na blondynkę, ubraną w czarną, satynową koszulę nocną z koronkowymi wstawkami. Jak zasypiasz przy mnie to się tak nie ubierasz - pomyślał z przekąsem. Dziewczyna na jego widok stanęła jak wyryta w ziemię. Przełknęła ślinę, patrząc jak sięga po butelkę z wodą mineralną i wypija prawie na raz pół butelki. Poczuła że kręci jej się w głowie z podniecenia. Bez słowa podeszła do lodówki mijając go stanowczo w zbyt małej odległości. Wyjęła potrzebne rzeczy do przygotowania omletu, po czym wyciągnęła patelnię ze specjalnej szafki w wyspie. Nie żeby nie lubiła kuchni Pani Jonas. Ale wolała wszystko zrobić sama. Gdy wstała spostrzegła że chłopaka nie ma już w kuchni. Odetchnęła z ulgą. Nie jej wina, że uwielbiała mężczyzn którzy trenują. Zaczęła przygotowywać śniadanie, a gdy już prawie kończyła usłyszała kroki za sobą. Odwróciła się, i po raz kolejny stanęła wryta. Czy on do cholery robi to specjalnie? - pomyślała, gdy zobaczyła Nika, ubranego jedynie w czarne, dresowe spodnie. NIC poza tym. Bo po co komu t-shirt - dodała w myślach odwracając się do patelni. Mikaelson podszedł do lodówki i wyciągnął z niej banana. Z blatu chwycił gazetę którą przyniosła Pani Jonas ze świeżym pieczywem, i usiadł przy wyspie kuchennej, na wysokim hokerze. Wyłożyła sobie jedzenie na talerz, specjalnie zostawiając drugą porcję na patelni. Usiadła włączając telewizor na przeciwległej ścianie. Nigdy nie jadła w kuchni. Ogólnie rzadko jadła śniadania. Włączyła jakiś poranny program, w którym to prowadzący zapowiadał właśnie jakiś występ muzyczny. Po pięciu minutach Niklaus wstał zrezygnowany z siedzenia, i dalej się do niej nie odzywając, i nawet na nią nie spoglądając wyszedł z pomieszczenia.
* * *
-Królowa lodu - mruknął wychodząc z kuchni. Nie wiedział czy go usłyszała, czy nie, ale po chwili poczuł ból w plecach. Obejrzał się na dziewczynę, jednak ta niewzruszona siedziała nawet na niego nie zerkając. Spojrzał na wciąż turlające się po podłodze jabłko, które w "niewyjaśniony sposób" uderzyło w jego plecy. -To żart?
-Nazwij mnie jeszcze raz "Królową lodu" - powiedziała, wstając i podchodząc do niego - to inaczej pogadamy.
-Ach tak? - zapytał podnosząc jedną brew ku górze. Jego złość odparowała gdzieś nagle, gdy tylko blondynka podeszła do niego oddychając niespokojnie. Mimo tego że była od niego niższa o ponad dziesięć centymetrów, to zadarła wysoko głowę i spoglądała mu wyzywająco w oczy.
-Tak. - warknęła, a on uśmiechnął się kpiąco, na co ona aż sapnęła zdenerwowana uderzając go w klatkę piersiową. Zdziwiony odsunął się lekko, ale ona od razu rzuciła się na niego z powrotem. Był tak zszokowany, że nawet nie był w stanie odeprzeć jej ataków.
-To za to, że uważasz że udaje, - mówiła wciąż go okładając pięściami - To, za to że przyrównałeś mnie do Królowej lodu, to za to, że uważasz że NIC DO CIEBIE NIE CZUJĘ. - na te słowa mężczyzna stanął jak wryty i uśmiechnął się szeroko łapiąc ją za dłonie i przyciskając do ściany. Przez chwile starała się uwolnić, ale w końcu opadła z sił.
-Powtórz to.
-Co?
-Że coś do mnie czujesz - powiedział, a ona w końcu na niego spojrzała, przerażona. W końcu, widząc jego zaciętą i wyczekującą minę, mruknęła.
-No co? Przecież nie jestem bez serca. Też mogę się zakochać.. - mruknęła, na co on w końcu nie wytrzymał. Przycisnął ją swoim ciałem, a dłonie wplątał w jej długie, blond włosy. Niewiele myśląc wbił się w jej usta z żarliwością. Ostatni raz całowali się tak pod koniec wakacji w Londynie. Podniósł ją za pośladki i wciąż ją całując, wszedł po schodach do swojej sypialni. Rzucił ja na łóżko, wciąż całując.
-Klaus - szepnęła, gdy ten całował jej pełne piersi. W przeciągu sekundy, ich ubrania przestały im przeszkadzać. A oni złączyli się, po długiej przewie.
* * *
Obudziła się, gdy jego nie było już obok. Lekko zdziwiona i smutna wstała z łóżka. Po szybkim prysznicu wyszła do pokoju ubierając na siebie pierwsze lepsze ciuchy po czym wyszła z pokoju zbiegając ze schodów zadowolona. Spojrzała na zegarek i sapnęła zdziwiona. Była spóźniona już piętnaście minut. Szybko chwyciła torebkę i kluczyki wbiegając do windy. Pół godziny później była pod restauracją. Ku jej zdziwieniu nikogo nie było przed budynkiem. Siedząc w aucie przeszukała torebkę chcąc zdobyć klucze.
-Niech to szlag - walnęła głową w kierownicę, na co samochód odpowiedział jej głośnym klaksonem. Z całą pewnością ten dzień nie miał się tak zacząć. Po chwili oderwała głowę od skórzanej tapicerki, i spojrzała na wejście, w którym ku jej zdziwieniu stał ON. Wyszła z audi, kierując się w jego stronę.
-Ty chyba zawsze się będziesz spóźniać - powiedział całując ją na przywitanie. - Prawie wszystko gotowe.
Weszli do środka a ona zamarła w półkroku.
-ELENA? BONNIE?
-Nazwij mnie jeszcze raz "Królową lodu" - powiedziała, wstając i podchodząc do niego - to inaczej pogadamy.
-Ach tak? - zapytał podnosząc jedną brew ku górze. Jego złość odparowała gdzieś nagle, gdy tylko blondynka podeszła do niego oddychając niespokojnie. Mimo tego że była od niego niższa o ponad dziesięć centymetrów, to zadarła wysoko głowę i spoglądała mu wyzywająco w oczy.
-Tak. - warknęła, a on uśmiechnął się kpiąco, na co ona aż sapnęła zdenerwowana uderzając go w klatkę piersiową. Zdziwiony odsunął się lekko, ale ona od razu rzuciła się na niego z powrotem. Był tak zszokowany, że nawet nie był w stanie odeprzeć jej ataków.
-To za to, że uważasz że udaje, - mówiła wciąż go okładając pięściami - To, za to że przyrównałeś mnie do Królowej lodu, to za to, że uważasz że NIC DO CIEBIE NIE CZUJĘ. - na te słowa mężczyzna stanął jak wryty i uśmiechnął się szeroko łapiąc ją za dłonie i przyciskając do ściany. Przez chwile starała się uwolnić, ale w końcu opadła z sił.
-Powtórz to.
-Co?
-Że coś do mnie czujesz - powiedział, a ona w końcu na niego spojrzała, przerażona. W końcu, widząc jego zaciętą i wyczekującą minę, mruknęła.
-No co? Przecież nie jestem bez serca. Też mogę się zakochać.. - mruknęła, na co on w końcu nie wytrzymał. Przycisnął ją swoim ciałem, a dłonie wplątał w jej długie, blond włosy. Niewiele myśląc wbił się w jej usta z żarliwością. Ostatni raz całowali się tak pod koniec wakacji w Londynie. Podniósł ją za pośladki i wciąż ją całując, wszedł po schodach do swojej sypialni. Rzucił ja na łóżko, wciąż całując.
-Klaus - szepnęła, gdy ten całował jej pełne piersi. W przeciągu sekundy, ich ubrania przestały im przeszkadzać. A oni złączyli się, po długiej przewie.
* * *
Obudziła się, gdy jego nie było już obok. Lekko zdziwiona i smutna wstała z łóżka. Po szybkim prysznicu wyszła do pokoju ubierając na siebie pierwsze lepsze ciuchy po czym wyszła z pokoju zbiegając ze schodów zadowolona. Spojrzała na zegarek i sapnęła zdziwiona. Była spóźniona już piętnaście minut. Szybko chwyciła torebkę i kluczyki wbiegając do windy. Pół godziny później była pod restauracją. Ku jej zdziwieniu nikogo nie było przed budynkiem. Siedząc w aucie przeszukała torebkę chcąc zdobyć klucze.
-Niech to szlag - walnęła głową w kierownicę, na co samochód odpowiedział jej głośnym klaksonem. Z całą pewnością ten dzień nie miał się tak zacząć. Po chwili oderwała głowę od skórzanej tapicerki, i spojrzała na wejście, w którym ku jej zdziwieniu stał ON. Wyszła z audi, kierując się w jego stronę.
-Ty chyba zawsze się będziesz spóźniać - powiedział całując ją na przywitanie. - Prawie wszystko gotowe.
Weszli do środka a ona zamarła w półkroku.
-ELENA? BONNIE?
__________________________________________________________________________
Jak tam wrażenia po 5x11?
Boje się tylko, że teraz Klaroline umrze śmiercią naturalną,
a Plec dotrzyma słowa i Klaus nie zobaczy się więcej z Caroline : (
Tymczasem zapraszam was na Mojego 2 bloga :)
Wasza, A.