czwartek, 24 października 2013

3. Tell me that you need me.


(POSŁUCHAJ!!) 




Siedziała już kolejną godzinę w kolejnym już z kolei sklepie z sukniami, plując sobie w brodę że nie zmusiła przyjaciółek aby pójść do najlepszego krawca w mieście i dać mu łapówkę aby wykonał trzy zlecenia "na teraz". 
- I jak? - Elena wyszła zza kotary w kolejnej z kolei sukni. Caroline ziewnęła kręcąc przecząco głową. Jakie szczęście że chociaż Bonnie nie była wybredna, i już w pierwszym sklepie wybrała swoją kreację. Teraz w spokoju mogła siedzieć przed budynkiem z telefonem w dłoni i dzwonić do swojego ukochanego narzeczonego. 
-Eleno. Wybieraj rozsądnie bo może te suknie posłużą nam na dojście do ołtarza przy boku Bonnie - powiedziała dość głośno blondynka
-Do tej pory nie rozumiem jak można zakochać się w moim bracie... brr- wzdrygnęła się brunetka wychodząc zza kotary po raz ostatni, na jej słowa blondynka zaczęła się głośno śmiać. Elena i Jeremy zawsze byli w dobrych kontaktach. W sumie, Caroline znała go odkąd przybyła do Londynu. Jakiś miesiąc po niej, wprowadził się do ich mieszkania. Do tej pory nie rozumiała dlaczego nie chce zabrać Bonnie do ich "wspólnego gniazdka" - chyba mamy zwycięzce. Elena wyszła w cudownej sukni balowej. Była w kolorze kości słoniowej, i pięknie współgrała z ciemnymi włosami dziewczyny. 
- I patrz na plecy - uśmiechnęła się dziewczyna pokazując swoją zdobycz w pełnej okazałości. 
-O tak. Wszyscy będą patrzeć na Ciebie. - uśmiechnęła się do przyjaciółki spoglądając na nią ostatni raz zanim zniknęła zadowolona za kotarą. W tym samym momencie do pomieszczenia weszła Bonnie.
-I co ? - zapytała z nadzieją
-Ej! Nie jest tak źle - usłyszały krzyk Eleny, na co obie wybuchły śmiechem
-Mamy wszystko.
-A ty? - zapytała brunetka wychodząc z przebieralni z suknią w ręku. 
-Tata ma dla mnie coś. Nie chcę zrobić mu przykrości. Błagam tylko o to żeby było chociaż w moim rozmiarze, bo z nim to NIC nie wiadomo - uśmiechnęła się słabo. Zanosząc obie kreacje do sprzedawczyni.
-Do rezydencji Forbes, proszę. Przed osiemnastą - powiedziała rzeczowo, po czym skierowała się do wyjścia ze sklepu.
-Wiesz, kiedy wprowadzałaś się do naszej klitki w centrum, mogłaś powiedzieć "Cześć, jestem Caroline, i mam swój zamek w Ameryce" - mruknęła Bonnie wchodząc do czarnego audi. Cały czas boczyła się za to, że Caroline nie powiedziała o swoim majątku.
-I co byś sobie o mnie pomyślała? - zapytała patrząc na nią w lusterku
-Nie wiem Caroline - warknęła, po czym odwróciła się do okna. Cóż. Gdy dziewczyna pojechała po nie na lotnisko, po czym wyszła z nimi z budynku i zaczęła iść w stronę limuzyny myślały że żartuje. Potem gdy jechały na obrzeża Nowego Jorku obok najwspanialszych domów, myślały że na prawdę robi sobie z nich jaja. Ale kiedy limuzyna zatrzymała się przed JEJ domem. Ich miny były bezcenne. "No co?" zapytała Caroline wchodząc najzwyczajniej do wielkiego budynku. Do ich bagaży doskoczyło chyba pięciu wielkich "goryli". Blondynka weszła po wielkich, schodach około dziesięć metrów od wejścia po czym pokazała im dwa osobne, wielkie pokoje. 
-Bonnie.. - Caroline zatrzymała się pod swoim domem, po czym odwróciła się w stronę przyjaciółek.- Nie mogłam wam nic powiedzieć. Wiedziałyście tyle, ile mogłyście. Gdyby ktoś w Anglii dowiedziałby się ze ja, to ja, to wyobrażacie sobie to wszystko? Nie wyszłybyśmy z mieszkania bez ochrony - powiedziała, po czym bez czekania na komentarz wyszła z auta i skierowała się do drzwi. -A na tej imprezie... Będzie tort? - usłyszała za sobą głos mulatki, po czym uśmiechnęła się szeroko.
Zawsze po kłótni robiły sobie jedzenie. 
-A będzie - powiedziała odwracając się w ich stronę, na co obie podeszły do blondynki i po prostu ją przytuliły. 




* * *

-Panie Mikaelson - do jego biura weszła staruszka, którą zatrudnił jako swoją sekretarkę
-Tak Anno?
-Poczta dla pana - powiedziała kładąc trzy koperty na jego biurku. Zainteresowany mężczyzna podniósł jedną z nich i odpakował. Uśmiechnął się do siebie. Forbes zadbał o wszystko. Wysłał nawet zaproszenie. Spojrzał na pozostałe listy po czym spostrzegł, że na jednej wygrawerowane jest "Rebbekah Mikaelson" a na drugim "Elijah Mikaelson".
Z jego koperty wypadła jeszcze jedna kartka z dopiskiem wykonanym wiecznym piórem.
"To tak, żebyś nie czuł się nieswojo przy mojej córce. Może oni pomogą Ci do niej dotrzec" 
Uśmiechnął się szeroko do siebie. To może być całkiem udana impreza.

* * * 

Weszła do swojego pokoju po czym od razu rzuciła torebkę w kąt a swoje ciało na łózko. Dziewczyny poszły do siebie, odpocząć i przyzwyczaić się do zmiany czasu. Teoretycznie miały jeszcze kilka do szykowania się na urodziny ojca. Wczoraj cały wieczór spędzili wszyscy razem w restauracji w centrum miasta. Uśmiechnęła się lekko. Ojciec był taki szczęśliwy. Jedyne o czym mówił to "jeju jak dobrze mieć tyle wspaniałych kobiet wokół siebie". Przekręciła się na prawy bok, po czym spostrzegła na drzwiach zawieszony był długi worek w który pakuje się suknie. Zerwała się z łóżka, podbiegając do wieszaka. Na wierzchu przyklejona była kartka "Mam nadzieję że Ci się spodoba". Drżącymi rękoma rozpięła zamek uśmiechając się od razu na widok cuda które dostała od ojca. Jej  suknia była wręcz cudowna. Czarna, bez ramiączek, z dużym rozpięciem na nogę. Obok, tuż pod ścianą znajdowały się czarne sandałki zapinane na kostce idealnie współgrające z suknią. W czasie gdy ona, schylała się po buty, ktoś postanowił ją odwiedzić. Traf chciał, że nie zapukał, tylko otworzył z impetem drzwi uderzając blondynkę prosto w głowę.
-Ałć.. jezu - chwyciła się od razu za głowę po czym szarpnęła za klamkę. - Daniel. Chcesz mnie zabić?
-Nie, panienko. Ale pomyślałem że fakt, iż przyjechały kwiaty.. - nie zdążył dokończyć ponieważ ona była już na dole. Kwiaty, i tort miały być ostatnimi rzeczami, jakie przyjadą na przyjęcie. Spojrzała na białe lilie wnoszone przez pracowników do domu, a potem przenoszone na tył rezydencji do miejsca w którym była cała impreza.
-Ustawcie tutaj - krzyknęła pokazując jedną z kolumn, i odznaczając na swojej liście do zrobienia. Ojciec od 10 lat, nie wyprawiał urodzin. Musiało być idealnie. Wszystko. - Nie ! Nie tam do cholery. Wyszła na wielki taras z którego prowadziły szerokie schody wprost na zieloną trawę, pokrytą teraz sceną i parkietem na którym w około znajdowały się stoliki.  - Wszystko jest do kitu - ręce opadły jej wzdłuż ciała a głowa powędrowała w dół. Miała dwie godziny, na to żeby to wszystko ogarnąć.
-Może pomóc? - usłyszała za sobą głos
-Nie tatku, nie powinno Cię tu być - uśmiechnęła się, na co on przewrócił lekko oczami.
-Błagam Cię, kochanie.
-Dziękuję za sukienkę. Jest cudowna- przytuliła się do niego, po czym spojrzała na swoje dzieło - NIE TAM !! - wrzasnęła idąc od razu w stronę kolejnego wazonu z liliami.

* * *

Caroline siedziała od jakiś czterdziestu minut na fotelu, czekając aż w końcu Bonnie skończy podpinać jej włosy wsuwkami. Po całym tygodniu przygotowań, jej ogród stał się salą balową. Białe okrągłe stoły z kremowymi dodatkami, białe wystawne krzesła, piękna scena, no i oczywiście końcowy pokaz fajerwerków. Wszystko wydawało się być idealne. Jednak nie miała ochoty tam iść. Obawiała się że ludziom nie spodobają się jej pomysły. Że jedzenie będzie niedobre, albo któryś ze sztucznych ogni spali cały wystawny namiot.
-Skończyłam - powiedziała Bonnie pozwalając przejrzeć się blondynce. Ciemny makijaż dodawał jej powagi, a podpięte włosy tworzyły piękny kok z tyłu głowy.
-Hmm... brakuje tu tylko tego - powiedziała Elena wpinając we włosy Caroline piękną ozdobną czarno-srebrną spinkę.
-To mojej mamy. Skąd to masz? - zapytała zdziwiona , jednak po chwili uderzyła się otwartą dłonią w głowę. - No tak, tata. Czyli wszystkie już jesteśmy gotowe? Już tylko sukienki?
-Nooo - szatynka uśmiechnęła się szeroko, na co Caroline westchnęła głośno.
-Boje się, że ta impreza przyniesie coś niedobrego - szepnęła ostatni raz spoglądając w lustro zanim wyszła z sypialni.



_______________________________________________________________


I jak, i jak, i jak?
Mam duużo, super pomysłów odnośnie tego bloga.
Im więcej komentarzy tym lepiej, więc...
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA :)

6 komentarzy:

  1. Dzięki że dodałaś tak szybko :D Brakowało mi tu tak naprawdę Klausa :( ale mam nadzieje że umieścisz go w następnym rozdziale trochę bardziej :D Proszę dodaj w sobotę nowy rozdział :D A tak poza tym yo wyszło ci świetnie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi również się podobało i tak samo jak poprzedniczka mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział i będzie więcej Klausa. Nie zostało mi nic innego jak czekać na NN.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział fajny, ale mało Klausa. I brakowało mi Klaroline w tym rozdziale. Czekam na NN i mam nadzieję, że bardzo szybko dodasz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog :********* mam nadzieje ze zawsze bedziesz tak dodawala rozdzialy co 2 dni <3333333 bo ja juz sie uzaleznilam od Twojego blogu :333333 KOCHAM I CZEKAM NA NN XOXO

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy plisss dodasz nn rozdział :**** ??? bo po prostu nie mogę się doczekać XOXO

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Caroline krzątającą się przy dekoracjach. Ciekawe czy jej podejrzenia się spełnią. Czytam dalej ;p

    OdpowiedzUsuń